[Wiesław Dymny] Nigdzie stale nie zatrudniony, żyje z dorywczych prac. Ostatnio jego scenariuszem filmowym zainteresował się reżyser [Henryk] Kluba, nakręcił nawet film. […] Jak sam twierdzi, pozostanie na stałe w Krakowie, zajmując się przede wszystkim malarstwem i rzeźbiarstwem, dorywczo pisaniem.
W gronie bliskich przyjaciół robi z siebie ofiarę polityczną, twierdząc, że za wypowiedzi antyradzieckie nie może zrobić kariery artystycznej. Nie posiada żadnych nałogów. Posiada dość szerokie kontakty i znajomości w sferach kulturalnych Krakowa i Warszawy. Bardzo często uczestniczy w rozmowach o polityce. Zawsze w takich wypadkach stara się skompromitować władze PRL i ZSRR.
Sprowokowałem w ubiegłym tygodniu w gronie studenckim w obecności Dymnego jego wypowiedź na temat marcowych wypadków w Polsce i obecnych w Czechosłowacji. Oto jego wypowiedź na temat, jak skompromitował MO w obecności ludzi pracy:
Wejścia do rynku strzegli mundurowi milicjanci i milicja robotnicza. Widząc przemoc ze strony MO i tajniaków, poszedłem do domu i przebrałem się. ubrałem na siebie kożuch podobny do milicyjnego, włożyłem hełm niemiecki z okresu II wojny światowej, a do ręki wziąłem pałkę drewnianą, służącą do kucia w kamieniu. Wmieszałem się w grupę milicji obywatelskiej i robotniczej. Próbowałem nawet pomagać MO przeciw studentom w ten sposób jednak, aby być dostrzeganym przez tłum [i] wtedy któryś z kolegów wyciągnął mnie za rękę z kordonu MO i zaprowadził do domu. Dymny zaręczając swoim autorytetem, niby mimochodem wskazuje sposób walki z „władzą”, metodą ośmieszania.
Uważam, że działalność jego zasługuje na szczególną uwagę ze strony władz. Nie jest wykluczone, że jest dofinansowany przez kogoś z zagranicy, ponieważ wydatki jego przekraczają pobory.
Kraków, 18 września
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
Rej [w Piwnicy pod Baranami] wodził pan [Wiesław] Dymny. Jego wierszyki i opowiadania o panach w skórzanych płaszczach i kapeluszach były kwitowane brawami. Występ jego miał już zdecydowany charakter, jeżeli chodzi o stronę słowną. Np. mówił wierszyk o chłopie, który wybiegł na pole i wyciągnął coś z portek, czym sobie machał. Potem to coś połączyło się z Moskwą, a rozłączy się wtedy jak będzie odwilż. W występie p. Dymnego były też rzeczy delikatnie mówiąc niesmaczne. Np. kiedy sala powtarzała za nim zwrotki wiersza, był moment, w którym trzeba było powiedzieć słowo „kutos”, gdy sala się zawahała i nie chciała tego powiedzieć, p. Dymny zwrócił się do jednej z kobiet z tymi słowami: Co, nie może pani kutos przejść przez usta? Proszę pani, kiedyś trzeba zacząć. Albo np. Moskwa ma też lasek Wolski, a nazywa się on Tajga i że może tam jechać każdy, niech się tylko zainteresuje nim biuro podróży „Orbis”. Występ ten miał duży oddźwięk wśród mieszkańców DS. Żaczek.
Kraków, 17 lutego
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
W dniu 13 czerwca 1973 r. kabaret pn. „Piwnica pod Baranami” w Krakowie w klubach środowiskowych Międzynarodowej Prasy i Książki i „Relax” w Radomiu wystąpił z programem zatytułowanym „Oskarżony, czyli wesołe przygody Wilusia i Kani”. W spektaklu tym wzięli udział: Wiesław Dymny (autor tekstów), Roman Marzec, Jerzy Kopaszewski, Adam Romanowski.
[…] Z relacji niektórych odbiorców tego programu, a zwłaszcza pełnomocnika Delegatury wojewódzkiego Urzędu Kontroli, Prasy, Publikacji i Widowisk w Kielcach wynika, że teksty wspomnianego spektaklu miały politycznie szkodliwą wymowę oraz zawierały aluzję w odniesieniu do ZSRR i polityki wewnętrznej PRL, np.:
– odnośnie granicy wschodniej: „Na rzece granicznej wybudowano dwa pokręcone mosty, gdyż każda strona chciała mieć własny, w wyniku czego ryby powypadały na zakrętach i takie to są skutki budowania na wodzie granicy”;
– Jak się kosi zboże? Z Zachodu na Wschód;
– Dlaczego nie ma mięsa w sklepach, a jest mięso armatnie;
– Dlaczego wszyscy mówią, że jest coraz lepiej, a my chcielibyśmy, aby było gorzej;
– Szukamy „20 miliardów” – w naszych kieszeniach.
Przeprowadzone wstępne ustalenia wskazują, że teksty spektaklu „Oskarżony” nie były zatwierdzone przez organa kontroli i rozpowszechnianie ich na imprezie ogólnie dostępnej jest bezprawne i niedopuszczalne.
Kielce, 29 czerwca
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
Zgodnie z wcześniejszym uzgodnieniem mój rozmówca uczestniczył w ubiegłą sobotę, tj. 12.06.76 r., w spektaklu kabaretu „Piwnica pod Baranami”. Program prowadził Piotr Skrzynecki […].
Program był dość udany, chociaż przydługi. Bardzo słabe teksty miał jedynie Litwin. Zastrzeżenia mogą budzić teksty [Andrzeja] Warchała i [Wiesława] Dymnego, także niektóre wypowiedzi Skrzyneckiego dotyczące Związku Radzieckiego. Między innymi wyraził się, iż „wybić by trzeba pałkami Moskali, co gnębią i pod but biorą tę biedną Polskę”. […] Ośmieszano stosunki wewnętrzne i politykę kulturalną w Polsce, także stan zaopatrzenia i braki towarowe na rynku wewnętrznym. Tekstów tych było wiele, trudno je było zapamiętać. Dziwić może fakt, skąd u ludzi, którzy w tym kraju zdobyli wszystko: wykształcenie, zawód, karierę, jest tyle jadu i nienawiści do kraju, który ich wychował. Należałoby się zastanowić, gdzie tkwią przyczyny tej chyba obsesyjnej negacji […].
Kraków, 12–14 czerwca
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
Ze znanych osób w spektaklu [12 czerwca] uczestniczyli: M[ieczysław] Święcicki śpiewał ballady rosyjskie, Andrzej Warchał i Wiesław Dymny reprezentowali teksty własne, produkował się także Krzysztof Litwin, Leszek Długosz oraz Barbara Długosz-Hrynkiewicz. […]
Ostre i niewybredne teksty prezentowali Warchał i Dymny. Szczególnie podkreślali zależność Polski od Związku Radzieckiego, aluzyjnie potraktowane zostały zmiany do Konstytucji z pesymistycznym nastawieniem na przyszłość narodu polskiego. Ośmieszano stosunki wewnętrzne i politykę kulturalną w Polsce, także stan zaopatrzenia i braki towarowe na rynku wewnętrznym. Tekstów takich było wiele, trudno je było zapamiętać. Dziwić może fakt, skąd u ludzi, którzy w tym kraju zdobyło [sic!] wszystko wykształcenie, zawód, karierę, jest tyle jadu i nienawiści do kraju, który ich wychował. Należałoby się zastanowić, gdzie tkwią przyczyny tej chyba obsesyjnej negacji.
Niepokojącym zjawiskiem jest fakt, że w imprezie tej uczestniczyło wielu młodych ludzi, niedojrzałych psychicznie i podatnych na wpływy, chętnie utożsamiających się z postawami negatywnymi. Widoczne było ich ogromne zainteresowania [sic!] i akceptowanie oglądanego programu.
Kraków, 14 czerwca
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
I widzisz, kotku, jak to jest. Żyjemy sobie, nikomu nie robimy nic złego, a raczej przeciwnie, kochamy ten kraj, tych ludzi, cieszymy się i martwimy razem z innymi i nagle ciach, trach, łapią Cię jak zbrodniarza, wbrew wszelkim zasadom i regulaminom, i izolują gdzieś w piaskach, w lesie. I siedzisz bezsilny i tylko [w] serce wbija się piekąca zadra. Wbić łatwo, wyciągnąć prawie niemożliwe. Kto to takiego coś wymyślił? Zamiast dyscypliny – rozprzężenie i w ogóle wielka mistyfikacja i imitacja wojska. Parodia. Do tego nie powinno się przecież dopuszczać. Jakieś autorytety, jakieś sprawy muszą pozostać prawdziwe. Skoro nie umiemy wszystkiemu, całemu życiu nadać właściwego sensu, to niech przynajmniej instytucje nieskompromitowane nie są wystawiane na próby tego rodzaju. Ciekawe, jak ja spojrzę na wojsko (do którego zawsze mimo wszystko czułem sentyment – wiesz, my, mężczyźni), jak patrzę na to teraz. No nic, to jakoś zdołam sobie wytłumaczyć […].
Lipa, woj. tarnobrzeskie, 30 czerwca
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
Dni lecą teraz szybciej, już jakoś się wciągnąłem w ten bezsensowny kierat. Rysuję w świetlicy, zapominam o czasie i dzień staje się pewną ilością kresek i kolorów kładzionych kredkami. […] Wszyscy mają już po dziurki w nosie tej paradoksalnej sytuacji. Kadra, i w pułku, i w dywizji, nie mówiąc o żołnierzach. No cóż, wszystko ma swój koniec. Złość tylko bierze, że za taki gwałt uczyniony na ludziach nikt nie będzie odpowiadał. To jest to, co najdotkliwiej trapi nasz naród – brak odpowiedzialności. Wszystko tłumaczy się jakimiś bliżej niesprecyzowanymi wyższymi racjami, często ukrywając tym sposobem głupotę, nieporadność, brak fachowości. Tak to jest. Do tego przyzwyczajano Polaków tyle lat i trudno będzie to odkręcić […].
Lipa, woj. tarnobrzeskie, 5 lipca
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
Znowu przywieźli bandę tych kryminalistów ostatniego gatunku, zdeklarowanych półgłówków i chcą te kaleki umysłowo-fizykalne nauczyć wojskowości, musztry i odebrać od tego elementu przysięgę. Nie wiem, kto tu postradał ostatnie poczucie przyzwoitości i zdrowego rozsądku. Jeszcze chcą im broń wydać. Przecież to będzie zwykła ponura farsa. I tak uczy się przywiązania do ojczyzny. Płakać się chce z bezsilności, wiedząc, że nikt z odpowiedzialnych nie poniesie za to nieporozumienie żadnej odpowiedzialności. Oj, ludzie, ludzie. I to mają być Polacy. Ja się wiele rzeczy spodziewałem, ale nie tego. To jest upodlenie i sponiewieranie wszelkich godności. Nic nie można na to poradzić. Ci ludzie dookoła albo nigdy nie słyszeli albo dawno zapomnieli o ideałach, ideach, godności, wszystkim, co było niegdyś nieodłączne z mundurem i godłem narodowym. Zresztą nasz codzienny widok pod garnirowanym klubem. Pijani w sztok oficerowie zachowują się jak zwykłe opryszki. A tutaj mi trują o zachowaniu żołnierza, ale nie z serca to, tylko z regulaminów czytają, żeby się nie pomylić. Psiakrew […].
Lipa, woj. tarnobrzeskie, 7 lipca
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
Dzisiaj znów była dyskusja, czy malować cerkwie i wieże kościelne, czy nie, tym razem głosy były podzielone. Ale sporu nie rozstrzygnięto. Ktoś powiedział: to są zabytki, a inny – to jest sprawa polityczna, i widzisz, w co mnie wplątali. Sprawa polityczna na szczeblu gminy. Mniejsza z tym, zrobię to, co będą kazali, ale tym razem złożę raport o całym przebiegu służby, bo nie chce mi się pomieścić w głowie to, co widzę i co dotyka mnie bezpośrednio na każdym kroku […].
Takie rzeczy nie mogą przejść bez echa, bez śladu. Świadczyłoby to, że już całkiem zdurnieliśmy, cały naród. A tak przecież nie jest. Ludzie chcą robić, chcą zarobić, chcą widzieć, jak to ciasto rośnie, ale ile lat można patrzeć na zakalec. Ręce opadają, łza się w oku kręci. A tu sytuacja taka – mówisz: panie, ta śrubka mi nie gwintuje, a on: więc się rzeczywistość nie podoba, załatwimy, a potem wyżej jeszcze mówią, [że] sprawa ob. takiego wykracza poza normalne ramy, to nie sprawa śrubki, to polityczna afera. No i już obywatel nie zwraca nikomu uwagi i produkuje śrubki bezgwintowe. Wtedy mówią: no, no, poprawił się, teraz wie, gdzie jego miejsce […].
Kretynizm zatacza coraz szersze kręgi. Kiedy dotknie prostego chłopa, bo klasa robotnicza jest już zżarta przez tego robaka, to zacznie on siać pszenicę do góry nogami, tak żeby korzonki wygrzewał się do słońca. […] Chwilami mam już dość tego idiotycznego czasu. Napada mnie nieprzeparta chęć wsiąść do pociągu i uciec jak najdalej stad, zapomnieć o wszystkich sierżantach, majorach z całego świata. Tak trudno spotkać tu normalnego człowieka, wszyscy jakby pod działaniem środków psychogennych, jakby oszołomione automaty. Co to za wnętrze mają – rury wypalone alkoholem i zalewem głupoty […].
Hrubieszów, 16 lipca
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
„Piwnica pod Baranami” […] stała się dla założycieli, dziś ludzi posiadających niekiedy poważny dorobek artystyczny (E. Demarczyk) przedłużającą się młodzieżową improwizacją dorosłych, zabawą a marginesie życia artystycznego. Stała się niejako „skrzynką kontaktową” ludzi, którzy w różnych okolicznościach porozjeżdżali się „po świecie” i będąc w Krakowie mają miejsce, gdzie mogą swobodnie porozmawiać.
Od chwili powstania kabaretu motorem wszelkich poczynań jest P. Skrzynecki i grupa osób, ściśle z nim współpracujących (W. Dymny, M. Obłoński, M. Święcicki, L. Długosz, E. Demarczyk, K. Zachwatowicz i in.). długoletnie przebywanie tych ludzi ze sobą, wspólne dyskusje nad programami (które zawsze w krzywym zwierciadle napastliwej satyry odbijały naszą rzeczywistość), bezkarność w przemycaniu treści antysocjalistycznych, doprowadziły do tego, iż u samych wykonawców, jak i u publiczności powstało błędne przekonanie, że proponowany model rozrywki jest unikalny, a przez to niezbędny i konieczny. Stworzony został mit, oparty na zdobytej niegdyś sławie (a obecnie nie mający pokrycia), że wszystkie spektakle „Piwnicy…” prezentują bardzo wysoki poziom artystyczny […].
W roku bieżącym mija 20-lecie od założenia kabaretu „Piwnica pod Baranami”. Kabaretu, który przeszedł ewolucję od kabaretu o charakterze rozrywkowym do kabaretu politycznego, nasyconego napastliwymi treściami i ustawionego zdecydowanie wrogo do naszej rzeczywistości. […]
Autorzy (A. Warchał i W. Dymny) przygotowują również nowe krytyczne teksty kabaretowe m.in. nt. stanu państwa, funkcjonowania gospodarki, ekonomiki itp., które mają być przez nich zaprezentowane w najbliższym czasie w programach Piwnicy.
Z tych względów proponujemy ograniczenie jubileuszu „Piwnicy” do imprez niezbędnych.
Kraków, 18 sierpnia
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
Dobra muzyka, dowcipne, pozbawione aluzji teksty i nadzwyczaj kulturalna konferansjerka P[iotra] Skrzyneckiego złożyły się na udaną imprezę. Jedynym czarnym akcentem – tak w ocenie, jak i w sensie gatunku prezentowanego (tzw. czarny humor) był występ Andrzeja Warchała. Wymieniony wygłosił tekst „satyryczny” własny, zatytułowany „Zapora”, a traktujący o sposobie budowy zapór w PRL przy użyciu żywych ludzi zastępujących materiał budowlany jako surowiec. Nadto tekst ten zawierał cały szereg akcentów i podtekstów skierowanych przeciwko Partii, Rządowi i Służbie Bezpieczeństwa, a wygłoszony został przy użyciu rekwizytu, jakim była składana trybuna wykonana z płótna w kolorze czerwonym. […]
Podobny wydźwięk miał drugi z zaprezentowanych tekstów Warchała zatytułowany „Delegacja”, przedstawiający w sposób niewybredny wizytę delegacji rządowej: prezydent, premier i minister spraw wewnętrznych w zaprzyjaźnionym kraju. Z tekstu jednoznacznie wynikało, iż chodzi o polską delegację partyjno-rządową, przebywającą w ZSRR […]. Podczas wygłaszania tekstów, za stojącym przy „mównicy” Warchałem znajdowali się aktorzy-wykonawcy […] ubrani w płaszcze, kapelusze nasunięte na oczy i ciemne okulary, z rękami w kieszeniach – z minami i w pozach, w jakich najczęściej przedstawia się w kiepskich kryminałach tzw. smutnych panów, tym razem była to jawna aluzja pod adresem organów SB. […]
W[iesław] Dymny przedstawił satyryczny tekst oscylujący wokół spraw chińskich, jednakże pod płaszczykiem Chin i zaistniałej tam sytuacji społeczno-politycznej można było odnaleźć sugestie i aluzje odnoszące się do sytuacji w kraju.
Monolog ten zatytułowany „Mao” dedykowany był tow. Tadeuszowi Ryłce z KK PZPR. Nadto W. Dymny wygłosił jeszcze kilka znanych i ogranych anegdotek, typu „… Prusaki tępimy przy pomocy Francuzów, Francuzów przy pomocy Niemców, Niemców przy pomocy moskali, moskali…” itp. oceniając teksty Dymnego, należy stwierdzić, iż pomimo pewnego ładunku aluzji pod adresem polityki wewnętrznej Partii i Rządu, w zasadzie nieszkodliwych i opartych głównie na humorze werbalnym i sytuacyjnym, były one dowcipne, dobrze i ze smakiem zagrane.
Nie można tego samego powiedzieć o następnym występie A. Warchała, który przedstawił tekst, nie dedykowany, traktujący o brygadzie robotników otrzymujących posiłki regeneracyjne. […]
Tekst ten, wygłoszony, a właściwie wybełkotany przez A. Warchała z zaimprowizowanej czerwonej trybuny wzbudził wśród widowni mieszane reakcje. Od spontanicznego aplauzu do komentarzy podkreślających niesmak i niezadowolenie. […]
Z generalnym aplauzem spotykały się wszystkie bodaj najmniejsze aluzje dotyczące ZSRR, z nieco mniejszym aluzje polityczne, lecz poza aplauzem wyrażonym oklaskami, nie budziło to żadnych innych reakcji. Generalnie można ocenić koncert galowy jako imprezę udaną (poza A. Warchałem) eksponującą tym razem swoje atuty artystyczne.
Kraków, 11–12 listopada
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
W dniu 19.03.1977 o godz. 23.00 odbyła się w KDK „Pod Baranami” nowa premiera Kabaretu „Piwnica” pod tytułem: Tu nie chodzi o Mozarta ani o Chopina wg tekstów W[itolda] Gombrowicza w układzie Andrzeja Maja z muzyką Zygmunta Koniecznego. Treść i wymowę zaprezentowanego programu można sprowadzić do szaleńczego happeningu, połączonego z obłędnym tańcem, a mającego przedstawiać sztukę i kulturę polską. Program zawierał wiele treści krytycznych pod adresem „Sztuki polskiej” oraz czasem nawet nie kamuflowanych aluzji politycznych. Np. „dla ludzi jest cukier na kartki, a dla koni w kostkach” czy też wyliczanka: „nie ma masła, nie ma serka, nie będzie też Gierka” itp.
W[iesław] Dymny wygłosił tekst, który zaczynał się od sformułowania „Jestem Mojżesz, chcę Polskę wyzwolić z niewoli, musimy zatem wybrać bohatera. Wybierzmy bohatera – a to zawsze błazen, świadomy błazen, jestem błaznem, a więc jestem niebezpieczny”. I dalej: „Cała polska sztuka to śmietnisko, rzuciliśmy wszystko co polskie na śmietnisko, nie ma polskiej sztuki”.
Kraków, 21 marca
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.